czwartek, 20 września 2012

Lufthansa szuka oszczędności

Ostatni strajk związku zawodowego UFO zrzeszającego członków personelu pokładowego opierał się o brak zgody na outsourcing części pracowników, oraz postulował podwyżki dla pracowników.

Tymczasem cała grupa Lufthansy desperacko poszukuje oszczędności. Zapowiedziany przez Zarząd przewoźnika program SCORE ma przynieść docelowo miliard euro oszczędności. Składają się na to działania naprawcze zarówno w spółce matce, jak również w ramach grupy. Najdotkliwiej program szukania oszczędności odczuli pracownicy Austrian Airlines. W sierpniu przeniesiono operacje do spółki córki - Austrian Arrows. Przenosiny dla większości personelu jednak wiązały się z pozbawieniem części przywilejów socjalnych, oraz redukcją wynagrodzeń. W wakacje przeciwko zmianom protestowali piloci, jednak strajk przeszedł bez echa, mimo tego, że część zaplanowanych operacji musiały wykonywać w zastępstwie samoloty Lufthansy. 'Ante Luftie' pokazała kto w tym związku rządzi, a Austrian operuje od września według zasad dyktowanych przez nią. Nie bardzo również wiadomo co się stanie z kolejną linią pod skrzydłami LH. SN Brussels ma anachroniczny model biznesowy będący hybrydą pomiędzy linią tradycyjną, a niskokosztową. Tutaj również Lufthansa będzie musiała przyjąć dość jasną i spójną strategię, która pozwoli uratować tę linię. W ramach optymalizacji siatki SN Brussels nie będzie już operować do Warszawy pozostawiając na placu boju tylko LOT.


Sama spółka matka również poszukuje oszczędności wyprzedając spółki zależne, takie jak np. LSG SkyChefs i koncentrując się na podstawie swojego biznesu, czyli na przewozach lotniczych. Cięcia widać również na pokładach samolotów - zmienił się catering, razem z retrofitem modeli 737 i rodziny A320/321 zrobiło się ciaśniej, a fotele stały się cieńsze, lżejsze, ale niestety też mniej wygodne.

Dzisiaj przewoźnik zapowiedział połączenie sił z Germanwings, co zapewne będzie oznaczało rezygnację z tej marki, oraz powołanie od 1 stycznia nowej linii lotniczej działającej w forumule niskokosztowej, której głównym zadaniem będzie wypracowanie zysków w ramach siatki krótkodystansowej (Niemcy + Europa). W chwili obecnej rejsy krótkodystansowe generują 'trzycyfrowe' straty w milionach Euro.

Czy ten plan się uda? W przypadku rynków takich jak Polska pewnie ma szanse powodzenia. Od 2008 roku Lufthansa bardzo konsekwencje rozwija siatkę połączeń z portów regionalnych. Dziś przewoźnik operuje z RZE, KRK, KTW, WRO, POZ, GDN i WAW praktycznie monopolizując ruch w ramach linii tradycyjnych. Wpływa na to oferta dalszych połączeń z hubów, czyli Monachium i Frankfurtu - dostępnych jest z nich kilkaset destynacji. Wprowadzenie nowych połączeń konkurujących z LCC jest ryzykowne, ale ma szansę się przyjąć.

Poza grupą Lufthansy z Warszawy możemy polecieć dalej przez Paryż, Amsterdam, Londyn i Helsinki, jednak Polska dla żadnej z tych linii nie jest rynkiem kluczowym, ponieważ nasi pasażerowie są w dalszym ciągu zorientowani na ceny, a ruch premium jest na tyle mały, że nie opłaca się przewoźnikom inwestować w większą liczbę połączeń, czy bardziej dogodne godziny operacji.

Jednak w ujęciu globalnym, patrząc choćby przez pryzmat opinii pasażerów korzystających z kabin premium mam wątpliwości, czy Lufthansie uda się utrzymać wszystkich swoich dotychczasowych pasażerów. W końcu nikt nie lubi jak się mu zabiera ulubionego cukierka. A najbardziej rozpuszczone dzieci krzyczą wszak najgłośniej. 

wtorek, 4 września 2012

Słów kilka o slangu lotniczym


Kiedy mówimy „slang”, mamy na myśli najczęściej młodzież i mowę bardzo potoczną, którą czasem „zwykłym użytkownikom” języka polskiego naprawdę ciężko zrozumieć. Żargon jest także charakterystyczny dla niektórych grup zawodowych. Trudno o lepszy przykład niż właśnie słownik branży lotniczej.

Ile razy zastanawiali się Państwo co znaczą te tajemnicze skróty? Postaram się pokrótce przybliżyć nieco „gwarę” lotniczą. Duża część zapożyczeń i skrótowców pochodzi z języka angielskiego. “Taxi” to nie rodzaj samochodu usługi transportowej, ale potoczne określenie kołowania.„Pushback” to wypchnięcie samolotu z miejsca postojowego. Zanim jednak samolot odkołuje, „Neon”, czyli naziemny koordynator lotu, musi być pewny, że wszystkie dokumenty, m.in. ‘loadsheet” (dokument w którym zawarte są dane dotyczące m.in. masy i wyważenia samolotu) są w porządku. Czasem, zwłaszcza na mniejszych lotniskach samolot robi „backtrack”, czyli kołuje aktywną drogą startową (a nie drogami kołowania) do progu pasa.

Natomiast przy specjalnych okazjach jak np. przylot nowego samolotu do floty przewoźnika czy pożegnanie odchodzącego modelu samolotu piloci mogą zrobić „low-pass”, czyli niski przelot nad pasem startowym.

“Slot” to potoczne określenie nadanego przez „ATC” (kontrola lotów) przedziału czasowego, w którym samolot może wystartować, wylądować, lub przelecieć nad daną przestrzenią powietrzną. Stąd określenie „straciliśmy slota” niechybnie oznacza opóźnienie lotu, podobnie jak „holding” spotykany na najbardziej zatłoczonych lotniskach. Jeżeli kolejka do lądowania jest zbyt duża, albo na lotnisku panują złe warunki atmosferyczne samoloty kierowane są do specjalnej strefy, gdzie czekają na zgodę na podejście do lądowania. Mając wykupiony bilet z przesiadką z „MCT” (minimalny czas na przesiadkę w porcie tranzytowym) musimy liczyć się z koniecznością „rebookingu”, lub „reroutingu” czyli zmiany rezerwacji na inny lot do portu docelowego. Wtedy agent linii lotniczej wpisuje do naszego „PNR” (passenger name record) odpowiednie adnotacje ułatwiające innym służbom sprawne przemieszczenie nas do miejsca przeznaczenia.

Kupując bilet lotniczy czasem korzystamy z „code-share” Mimo, że kupiliśmy bilet na stronie np. lot.com lecimy na pokładzie samolotu partnerskiej linii lotniczej obsługującej wraz z LOT-em daną trasę. Każdy pasażer cierpiący na chorobę przewlekłą musi posiadać „MEDIF” - obowiązkowy dokument wystawiany przez lekarza, stwierdzający brak przeciwskazań do podróży lotniczej.

Często również zamiast pełnych nazw lotnisk używa się trzyliterowych skrótów wprowadzonych przez zrzeszenie linii lotniczych czyli IATA. Czy ktoś jeszcze pamięta, że LED oznaczający Sankt Petersburg pochodzi z czasów, kiedy miasto było Leningradem? CDG, będące symbolem lotniska w Paryżu z kolei pochodzi od jego patrona - Charles'a de Gaulle'a, a niektóre lotniska wręcz przyjęły nazwy trzyliterowe jako własne, jak choćby LAX, czy JFK.

Kolejną grupą są spolszczenia. Stąd na Boeinga załogi mówią pieszczotliwie ‘Benek”, na Airbusa ‘Arbuz’, a do niedawna latający we flocie LOT-u model Embraera145 z racji podłużnego kształtu nazywany był „ołówkiem’. „Atlantyki” to określenie wszystkich rejsów dalekodystansowych wykonywanych przez „Duże Benki”, czyli szerokokadłubowy model Boeinga 767. Do Stanów Zjednoczonych „jedzie się” (tak tak, piloci w swoim żargonie jadą…) „NATami” (North Atlantic Tracks – czyli korytarze lotnicze nad Oceanem Atlantyckim), zwanych również „trakami”. Jako że nad oceanem trudno jest o łączność radiową piloci trzymają się tych wcześniej ustalonych szlaków, aby służby kontroli lotów wiedziały w którym dokładnie punkcie dany samolot pojawi się po drugiej stronie oceanu.

Swój slang ma również personel LOT-u. Z biurowca na lotnisko załogi, mimo że od lat są to Mercedesy, jeździ ‘nyskami’. Personel lotniczy dzieli się na „‘chłopów’, czyli personel lotniczy i „dziewczyny”, czyli stewardesy. Przy drzwiach witała dziś Państwa „jedynka”, czyli szefowa pokładu. Przed startem zapoznali się Państwo z „demo”, czyli instrukcją bezpieczeństwa na pokładzie, czytaną przez ”PA” - pokładowy system komunikacji, a nad każdym bufetem umieszony jest „rainbow”– system świetlnej sygnalizacji kabinowej, dzięki któremu personel pokładowy wie, kto z kim chce się porozumieć.

„CAVOK” to z kolei określenie idealnej do operacji lotniczych pogody (clouds and visibility OK). Tak więc samych „CAVOKów” Państwu życzę podczas podróży LOT-em.

(Materiał ukazał się we wrześniowym wydaniu magazynu PLL LOT 'Kaleidoscope;)