środa, 28 sierpnia 2013

LOT vs Eurolot - o co w tym chodzi?

W poniedziałkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej ukazał się artykuł, według którego LOT wypowiedział umowę na obsługę połączeń krajowych Eurolotowi. Prawdę mówiąc po wcześniejszych obietnicach Prezesa Mikosza że wszyscy dostawcy LOT będą musieli również zacisnąć pasa taki krok nie dziwi. Jednak z informacji jakie dotarły do mnie wynika, że wypowiadając umowę LOT jednocześnie zaproponował swojemu podwykonawcy określoną stawkę za godzinę blokową, którą jeśli Eurolot zaakceptuje umowa zostanie przedłużona.

Niestety w tej sytuacji niemożliwe jest osiągnięcie pozycji 'win-win', co jest z pewnością mało komfortowe dla obu stron, ale jak na forum słusznie zauważył jeden z kolegów: "Czytajac ten watek przypomina mi sie to: "I'm not paid to be a candy ass. I'm paid to go and get a job done. I could have ended up with another job, but the job I ended up with was piecing together a bunch of companies that were all headed for the junk heap . . . . I've got to be the bastard who sits around Eastern Airlines and says, 'hey, we're losing $3 million a day or whatever the number is and bang, bang, bang, bang, what do you do?' So, some jobs are easier than others. — Frank Lorenzo" Te słowa, choć nieco mało eleganckie, ale oddają sens tego, co się w tej chwili dzieje w LOT. Jakie są więc realne scenariusze?

Pierwszy to taki że Eurolot nie przyjmuje warunków LOT-u. W tym wypadku linia ma bardzo duży kłopot - nagle zostaje z dużą nadwyżką sprzętową i koniecznością odebrania pozostałych zamówionych Q-400. Oznacza to że nagle przewoźnik musi całkowicie zmienić swoją strategię odnośnie siatki połączeń. Specyfika floty sprawia że jest to bardzo trudna sztuka, bo trzeba szukać wysokoyieldowych połączeń unikając konkurencji ze strony LCC - taki Ryanair czy Wizzair jest w stanie zniszczyć Eurolot właśnie przez pojemność samolotów, a co za tym idzie bardziej agresywną politykę cenową. De facto oznacza to więc dla Eurolotu bardzo duże kłopoty. Dla LOT z kolei ta opcja oznacza że nie musi spieszyć się z szybkim zbyciem Embraerów 170 i że samoloty które oczekiwałyby na nabywcę będą wykonywać regularne loty gwarantując jednocześnie stabilność zatrudnienia dla personelu pokładowego i lotniczego. Mankamentem tego rozwiązania jest większy apetyt na paliwo Embraerów, oraz ich zbyt mała liczba do nagłego przejęcia połączeń krajowych w całości. 

Drugi wariant, w którym Eurolot przyjmuje warunki LOTu również oznacza dla przewoźnika spore zmiany. W znaczący sposób spadają przychody od klienta, który generuje gros przychodów spółki. Biorąc pod uwagę ubiegłoroczną stratę będzie to oznaczało konieczność bardzo radykalnego zaciśnięcia pasa, aby po pierwsze ograniczyć stratę własną, a po drugie aby skompensować zmniejszone wpływy z operacji wykonywanych dla LOT. Ta sytuacja bardzo przypomina to, co możemy obserwować w USA - bardzo fajnie na forum opisuje to PolishAir42: klik! 

Jedno jest pewne - w tej rozgrywce nie ma wygranych. Jest czysty biznes i kwestia porozumienia się obu stron. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz